Paloma
Kumpelka Właścicielki
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mrocznych otchłani..
|
Wysłany: Pon 16:38, 15 Gru 2008 Temat postu: 24.07.08 |
|
|
Trening do przejazdu P5
Muzyka: Papa Dance - Naj story (pasuje w normie przejazdu ustalonego przez PZJ)
Weszłam do stajni. Musze wybrać muzykę do przejazdu. Z tym mam zawsze problem.. . Ale najpierw skoczyłam do siodlarni po szczotki. Wróciłam, cmoknęłam by ogier odsunął zadek od drzwi boksu i weszłam do niego. Poklepałam go po szyi i wzięłam się do czyszczenia. Ogier cały czas stał spokojnie i od czasu do czasu jedynie spoglądał na inne konie w boksach lub przez okno na te na pastwisku. Po kilkunastu minutach ogier był czysty. Poszłam więc z powrotem do siodlarni odnieść szczotki i przynieść siodło oraz ogłowie. Gdy wróciłam do Herka, osiodłałam go i założyłam ogłowie, po czym chwytając za wodze, cmoknęłam. Ruszyliśmy stępem w stronę półkrytej hali. Gdy dotarliśmy do celu, wydłużyłam strzemiona i dosiadłam ogiera. Dopasowałam strzemiona i lekko ścisnęłam Herkulesa w łydkach. Ogier ruszył stępem, z luźno opadającą głową. Luźnym stępem jadąc, zastanawiałam się nad ścieżką dźwiękową naszego przejazdu na zawodach. Tradycyjnie postawiłam na oryginalność więc nie miałam zamiaru brać muzyki klasycznej. W radiu akurat leciała piosenka "Naj story" grupy Papa Dance.
- To jest to! - krzyknęłam. Ogier jedynie przestawił uszy do tyłu w geście słuchania mnie. - Tempo Herki utrzyma, stare piosenki są najlepsze! Tak jest.
Mieliśmy więc już podkład. Teraz tylko przećwiczyć przejazd i poćwiczyć niektóre figury. Zadzwoniłam do brata. W jednej chwili przywiózł mi płytę z wyżej wymienioną piosenką. Włożyłam do radia aby leciało to na okrągło. Zaczęłam dodawać stopniowo łydki. Ogier zaczął powoli podstawiać zad i ganaszować się. Zaczął się "zbierać". Przeszła mi przez głowę jedna myśl - może by tak jechać do muzyki "Kamikadze"? Bardziej odpowiadałoby to względem charakteru Herkulesa. Ale jednak pozostałam przy obecnym. Już po chwili na lekką, niewidoczną łydkę, zakłusowaliśmy. Kłus był utrzymany w tempie kłusa roboczego. Mimo że Herkules szedł na lekkim kontakcie, szedł zganaszowany. Podstawiony zad, pełne skupienie. Przy długiej ścianie zwiększyłam odrobinę nacisk wewnętrznej łydki, natomiast zewnętrzną przestawiłam lekko za popręg. Zrobiliśmy woltę o średnicy 10 m. Nie była idealna, więc jeszcze raz ją powtórzyliśmy. Teraz było lepiej. Daleko do ideału, ale już lepiej od poprzedniej. W następnym narożniku przez dosiad i ustawienie łydek skierowałam ogiera na przekątną. Tuż po wykonaniu przekątnej, gdy znaleźliśmy się przy długiej ścianie, wykonaliśmy kolejną woltę, tym razem w drugą stronę. Nie wyszła pięknie. Zauważyłam że ogier po prostu się leni. Klepłam go więc lekko bacikiem. Odczułam, że ogier się "obudził", gdyż lekko przyspieszył i zaczął bardziej reagować na moje sygnały. Wykonaliśmy więc ponownie tą woltę. Wyszła ładnie. Wykonaliśmy jeszcze kilka takich wolt na obie strony. Gdy wolty Herkulesy coraz bardziej wyglądały na wolty a nie na koła, gdy były znacznie ładniejsze i lepiej wykonane, gdy z coraz większą i szybszą reakcją konia na moje sygnały było ich wykonywanie postanowiłam zagalopować. Już przy krótkiej ścianie przygotowałam ogiera do zmiany chodu poprzez półparade. Przestawiłam ogiera "do środka" i wypchnięciem biodrami zasygnalizowałam galop. Ogier posłusznie zagalopował. Galop roboczy. Już po chwili wykonywaliśmy koło o średnicy 15 m. Wykonaliśmy po 3 takie koła na obie strony - na prawo i lewo. Herkules od początku nie miał z nimi problemów, więc nie było potrzebne ćwiczenie ich kilkunastokrotnie. Gdy skończyliśmy z kołami, galopowaliśmy chwilę na prawo, by po chwili ćwiczyć galopy. Przechodziliśmy z galopu roboczego na pośredni i odwrotnie. To ćwiczenie wykonaliśmy również kilkakrotnie. Z początku były z tym małe kłopoty, ale po przećwiczeniu tego któryś raz ogier wykonywał je ładnie, by nie powiedzieć bardzo ładnie. Przeszliśmy do kłusa, by również w kłusie ćwiczyć przejścia kłus roboczy - kłus pośredni. I tu jak poprzednio, z początku szło kiepsko, ale z przejścia na przejście było coraz lepiej. Przeszliśmy do stepa. Chciałam dać ogierowi chwile odsapnąć. Stępowaliśmy dalej w rytmie piosenki "Naj story". Po chwili odpoczynku w stępie, poklepałam po szyi ogiera i od łydki zakłusowaliśmy, by już po chwili w narożniku zacząć trenować kontrgalop. Przestawiłam ogiera dosiadem na zewnątrz (wewnętrzna łydka za popręg, wewnętrzna na popręg) i utrzymując odpowiednie tempo kłusa po chwili ścisnęłam w łydkach. Ogier wykonał polecenie i zagalopował. Nie przyszło mu to ładnie i nie za pierwszym razem, ale przećwiczyliśmy kontrgalop kilkakrotnie na obie strony tak, że ostatecznie wychodził nam dobrze. Ładnie i płynnie. Następnie kontrgalopem jechaliśmy już linie KXH i MXF. Teraz należało przećwiczyć ustępowanie od łydki. Wykonałam półparadę i już po chwili ustawiłam konia łbem do bandy, czyli "na zewnątrz". Wewnętrzna już przy tym ustawieniu wodza jest odrobinę bardziej napięta niż zewnętrzna a łydka bardziej uciska, powodując ruch Herkulesa w bok. Już po chwili ogier właściwie ustępował. I to ćwiczenie zostało wykonane kilkakrotnie. uzyskując wreszcie efekt dobry, postanowiłam zakończyć ten trening. Usztywniłam się lekko i przeszliśmy do stępa. Odpuściłam ogierowi łydki i wodze. Stępowaliśmy luźno i swobodnie. Ogier sam wybierał kierunek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|